Kto czytał poprzedni post, ten wie, że postanowiłam opisać obie nasze wyprawy do Nowego Jorku. Dzień po dniu, krok po kroku. Jeśli masz ochotę zobaczyć tę podróż naszymi oczami to serdecznie zapraszam. A teraz cofnijmy się do września 2014 roku i oto pierwszy dzień w moim wymarzonym, ukochanym Nowym Jorku. Naszą przygodę z NYC zaczęliśmy od mostu brooklyńskiego. Jest on jednym z najstarszych mostów wiszących na świecie i jest naprawdę uroczy. Nie mogłam się doczekać aby podreptać po nim z Brooklynu na Manhattan. Oczywiście można w drugą stronę, ja jednak polecam widoki na Manhattan 🙂Kawałek w dół i mamy Financial District i… tak obowiązkowo dotykamy klejnoty byka na Wall St i jesteśmy bogaci hehe nie to żebym wierzyła w przesądy ale podtykać nie zaszkodzi. Tu też jadłam swój pierwszy, oryginalny ny cheesecake mniammm.
Dalej, tym razem w górę na Chinatown. Przyznam, że ta część Manhattanu nie zrobiła na mnie piorunującego wrażenia i chyba bardziej wolę jej malutką sąsiadkę – Littre Italy ale Chinatown jest najlepszą dzielnicą, gdzie warto kupić pamiątki. Te same gadżety co w amerykańskich sklepach z pamiątkami a prawie o połowę tańsze, wiem bo sama dałam się zrobić i przepłaciłam.Następny przystanek to Washington Sq Park i pięknie podświetlony łuk triumfalny. Tu zawsze coś się dzieje, grają, śpiewają, tańczą. Do parku doszliśmy późnym wieczorem więc załapaliśmy się na niezły widok… podświetlony na kolorowo Empire State Bulding. Tak! teraz to już na pewno czuje, że jestem w Nowym Jorku. Idziemy dalej, na celowniku jeden z moich ulubionych nowojorskich budynków… mój faworyt – Flat Iron. Taka chudzina z niego. Co tu dużo pisać, fajny, inny , niezwykły i tyle.Po drugiej stronie ulicy, na przeciwko mojego ulubieńca trafiliśmy na coś przypominającego festiwal kulinarny, mnóstwo budek z różnościami, od pizzy po gofry. Uwielbiam takie pikniki uliczne. Dla każdego coś dobrego!Ciemność widzę, ciemność… spokojnie to tylko chwilowe, bo dotarliśmy do końcowej stacji, tam gdzie światła nigdy nie gasną… Time Sq! Jeszcze tylko obowiązkowe zdjęcie flagi i zmykamy i spać. Przepraszam ale nie chcecie widzieć naszych twarzy po tylu godzinach łażenia hehe. Więc jest sama flaga 😉 Zdjęcia nie oddają wielkości i zjawiskowości tego miejsca. Wszystko się świeci, reklamy migają i wszystko jest ogromne i kolorowe. Pomimo nocy, czujesz się jakby był środek dnia. Wiem, że tak jak i wielu fanów jest też wielu anty fanów Time Sq ale dla turysty, jakim byłam ja i mój P. to ogromna atrakcja dla oczu. Śmiejemy się, że my po prostu lubimy światełka i tyle.
No i tak oto minął nasz pierwszy długi dzień w New York City. Zapraszam na kolejne :*