I ŻE CIĘ NIE OPUSZCZĘ…

Ania – rozwódka! Kto by pomyślał, że kiedykolwiek tak się przedstawię? Hmmm, na pewno nie ja! Biorąc ślub z P. wierzyłam… czułam, że jesteśmy sobie przeznaczeni. Byłam pewna, że będziemy na zawsze razem, w zdrowiu i chorobie, w bogactwie i biedzie, do końca naszych dni! Wiem, wiem… banał! Przecież każda z nas wychodząc za mąż ma dokładnie takie same refleksje. Niestety, w życiu nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli.

Długo nie mogłam pogodzić się z odejściem P., czekałam, tęskniłam… ale on podjął decyzję. To koniec i nic się już nie da zrobić. Niestety, w tej dziedzinie mojego życia poległam i muszę to zaakceptować. Dziś odbyła się nasza pierwsza i ostatnia sprawa rozwodowa. Serce waliło mi prawie tak samo mocno, jak w dniu, w którym szłam do ołtarza. Zadaje sobie pytanie… czy gdybym wiedziała te siedem i pół roku temu, że moje małżeństwo nie przetrwa, czy brała bym ślub? Tak! Myślę, że nie zmieniłabym tego co było. Związek z P. i nasze małżeństwo wiele dla mnie znaczyło i nigdy o tym nie zapomnę. Ale teraz muszę żyć dalej. Zaczynam nowy etap i chcę wreszcie iść do przodu. Marzę o tym, aby na nowo znaleźć w sobie siłę do realizacji wszystkich pasji i marzeń.

_MG_5135

25 stycznia 2018 r. to pierwszy dzień mojego nowego życia! Z tej okazji obiecałam sobie, że codziennie będę wrzucała na bloga choćby jedno zdjęcie… cokolwiek. Pragnę czerpać przyjemność z małych rzeczy, ze zwykłej codzienności. Chcę widzieć zmiany jakie następują, chcę ruszyć dalej i być szczęśliwa! W końcu taki jest cel naszej egzystencji, prawda?

Panna Anna